Zbigniew Markowski
Kroszonki wielkanocne
Jajka ozdabiano już u zarania ludzkiej cywilizacji: starożytni Grecy i Rzymianie czerwonym jajem żegnali swoich zmarłych; zwyczaj taki obecny był również w kulturze znacznie starszej – kształtującej się między rzekami Tygrys i Eufrat a określanej mianem Mezopotamii. W dostępności materiału twórczego, formie, oświetleniu obiektu musi być coś magicznego: stąd cała niewiarygodnie bogata tradycja zdobnicza – od prostego zanurzenia jaja w substancji barwiącej przed tysiącami lat aż po arcydzieła sztuki jubilerskiej pochodzące z pracowni Petera Carla Fabergé traktowane na carskim Romanowów jako cenny dar wielkanocny.
Tradycja chrześcijańska czerpała z krągłego wzoru przeliczne inspiracje.
Artykuł z 1936 roku zamieszczony w chorzowskim „Młodym Krajoznawcy Śląskim” zawiera aż trzy wyjaśnienia zwyczaju malowania jaj. Po pierwsze więc – święta Maria Magdalena przed udaniem się do Grobu Pańskiego miała przygotować jajka do jedzenia. Gdy wróciła, zastała je zabarwione na kolor czerwony. Rozdane apostołom jaja zamieniły się – zgodnie z podaniem – w ptaki, które odfrunęły. Inna powtarzana z pokolenia na pokolenie legenda głosi, iż kiedy w świętego Szczepana rzucano kamieniami, te zamieniały się w jaja. Jeszcze inna wersja dotyczy malowanych jajek, które Matka Boska miała podarować Poncjuszowi Piłatowi, by ten cofnął wydany na Jezusa wyrok. Dawne opowieści najczęściej przypisują pisankom kolor czerwony: nie ma w tym nic dziwnego – najstarsze znane barwniki (z pluskwiaków czy łupin cebuli) oferują tę właśnie barwę.
Choć Górny Śląsk nie wypracował sobie jednolitego dla wszystkich swoich podregionów wzoru pisanki, bardzo często występują w nim motywy roślinne oraz – jak w wielu innych stronach Europy – proste geometryczne figury. Kroszonka kojarzona jest przede wszystkim ze świętami Wielkiej Nocy. Malowane jajko pojawia się w wielu miejscach, choć w towarzystwie innych wielkanocnych zwyczajów. Podgliwicka wieś (gdzie ponoć produkowano najpiękniejsze kroszonki) wodziła także bera czyli niedźwiedzia, Opolszczyzna miała obok jajek specyficzne palenie żuru (nasączonych oleistymi substancjami starych mioteł). Obydwa zwyczaje tuż obok siebie wymienia w swoim dziele „Górny Szląsk pod względem obyczajów, języka i usposobienia ludności” ksiądz Adolf Hytrek. Praca powstała w roku 1877. Opole ma zresztą w sprawie malowanych jaj najwięcej do powiedzenia: ministerialna lista produktów regionalnych i tradycyjnych zawiera jedną jedyną – opolską kroszonkę. Także w Opolu (na wyspie Ostrówek) odkryto najstarsze, bo pochodzące z drugiej połowy X wieku malowane jajka. Były one przygotowywane przez pokrycie woskiem, później drewnianym patyczkiem nanoszono geometryczne wzory. Taka też technologia dominowała na Górnym Śląsku przez stulecia, choć historycy podkreślają wysoki poziom wykonania technicznego.
Najważniejszą funkcją malowanego jajka była jego obowiązkowa obecność w koszyczku z potrawami święconymi na Wielkanoc. Podarowanie jajka stanowiło wyróżnienie: zwłaszcza jeśli dziewczyna ofiarowała kroszonkę chłopakowi. Od podarowanego w czasie dyngusa jajka zaczynał się niejeden romans, co potwierdzają dawne przyśpiewki, gdy opieszałego kawalera krytykowano słowami: „żol ci wody na wodzionka, dom ci psińco nie kroszonka”. Dziewczyna wyraźnie uzależnia podarowanie jajka od wizyty śmigusowej i polania wodą. Bywało i odwrotnie – jak w odnotowanej przez Adolfa Dygacza przyśpiewce:
Przyszli my tu po śmierguście
jeno nas do izby puście
piyknie dziouchy polejemy,
podłogi nie zalejemy.
dajcie jajca malowane
i kołoczki cukrowane,
dejcie jajce pięć,
a byda wasz zięć
Nazwa kroszonki pochodzi od krasnej (czerwonej) barwy malowanego jajka, profesor Dorota Simonides nazwę tę wywodzi od kraszenia czyli upiększania. Kraszanką w innych regionach Polski nazywana jest czasem pisanka bez wyrytego czy namalowanego wzoru, zabarwiona jedynie na jednolity kolor. Śląska kroszonka żyje własnym życiem i to czasem niezwykle kreatywnym. Pochodzącym spod Koźla wynalazkiem jest lukrowane jajko z piernika, już po II wojnie światowej pojawiły się na Opolszczyźnie jajka porcelanowe. Ale prawdziwy festiwal jajecznej wynalazczości obejrzeć można na wystawach pokonkursowych organizowanych od czasu do czasu w Bytomiu, Gliwicach czy Raciborzu. Współcześni twórcy kroszonek nie tylko wylepiają je koronkami, ale pracują używając sitowia czy – jako narzędzia podstawowego – wiertarek. Powstają w ten sposób prawdziwe ażurowe cuda. Są jajka wykonane techniką tekstylną, pomalowane farbami olejnymi, oklejone ryżem czy innymi artykułami spożywczymi. Do współpracy artyści zaprosili już nie tylko tradycyjne kury, kaczki czy gęsi – górnośląskie kroszonki powstają nawet na jajach strusia.