Noszenie purpurki

Zbigniew Markowski

Purpurka

Zwyczaj noszenia na głowie purpurki wywodzi się jeszcze z czasów, gdy na Górnym Śląsku nie używano ślubnych obrączek: dla wyraźnego odróżnienia od panien z wiankiem, mężatki zakładały czerwoną chustę. Miało to stanowić wyraźny sygnał, iż nadmierne zainteresowanie kobietą z purpurką może być źle widziane. Ortodoksyjna szkoła wiązania takiej chusty mówi nawet, iż ani włosy, ani uszy nie powinny być widoczne spod materiału, co w pewnym stopniu podobne było do zwyczajowego używania zakonnych nakryć głowy. W XIX wieku Ślązaczka – w zależności od statusu materialnego – posiadała od kilku do kilkudziesięciu przeróżnych chust noszonych w zależności od okazji i nastroju. Wśród takiej kolekcji purpurka odgrywała rolę szczególną: noszono ją tylko z okazji ważnych świąt.

Chusta – purpurka była najczęściej wykonana z bawełny i – jak każdy element tradycyjnego stroju ze Śląska – tkanina powinna być najwyższej jakości. To właśnie z tego powodu możliwe było przekazywanie odzieży z pokolenia na pokolenie. Jedna chusta mogła bez większego problemu obsłużyć (w różnych okresach) babcię, córkę, wnuczkę oraz prawnuczkę. Najczęściej stanowiła kwadrat o boku równym dziewięćdziesięciu centymetrom, choć zdarzały się również większe i mniejsze. Jeden ze spisów inwentarzowych wystawy etnograficznej mówi o purpurce liczącej sobie 100 centymetrów długości i 93 centymetry szerokości. Jak sama nazwa wskazuje, obowiązkowym kolorem była czerwień, równie obowiązkowy motyw stanowiły purpurkowe róże. Na Górnym Śląsku róża była symbolem piękna i często spotykanym motywem zdobniczym: kwiaty te widzimy na porcelanie, kuchennych iberchantuchach oraz w architekturze. Róże zdobią budynek poczty na katowickim Nikiszowcu pokazywany w filmach Kazimierza Kutza, Śląsk Opolski ma nawet swoją własną, charakterystyczną różę w kolorze fioletowym. Różane zdobienie występować mogło według różnych wzorów: albo wzdłuż jednej, albo wzdłuż wszystkich krawędzi; wyjątkowo rzadkie były chusty tego typu bez jakichkolwiek zdobień kwiatowych.

Choć purpurkę traktuje się dziś jako element stroju rozbarskiego (z okolic Bytomia) noszono ją w wielu innych rejonach Śląska: w Mysłowicach, Katowicach, Siemianowicach, okolicach Zabrza czy dzisiejszego Chorzowa. Adolf Dygacz w 1957 roku zapisał ludową pieśń z okolic Świętochłowic z dwuwierszem o marzaneczce:

Na głowie purpurka z kwioteczkami
Na karku merynka ze strzępkami

Niektóre źródła wspominają, iż założenie purpurki wymagało wyplecenia wcześniej specjalnego warkocza, by włosy dobrze mieściły się pod chustą. Samo zakładanie stanowiło prawdziwe misterium – nie każda kobieta umiała solidnie przygotować purpurkę: te, które czyniły to dobrze cieszyły się powszechnym szacunkiem, wzywano je przed specjalnymi okazjami, by uzyskać chustę zawiązaną porządnie. Najtrudniejsze było uzyskanie charakterystycznego jaskółczego ogona poprzez przełożenie końców materiału.

Dobrze spreparowana purpurka mogła być używana dokładnie tak jak kapelusz – po powrocie do domu użytkowniczka zdejmowała ją bez rozwiązywania, odkładała do szafy, by później jeszcze wielokrotnie korzystać z zawiązanej chusty. Dziś znów – po dziesięcioleciach przerwy – purpurkę można kupić, choć proponowane czasem ceny mocno oderwane są od rzeczywistości. Chusty takie noszą członkinie śląskich zespołów ludowych, używa się ich w czasie spektakli teatralnych oraz przy różnego rodzaju widowiskach ilustrujących dawne zwyczaje obowiązujące na Górnym Śląsku.