Trudno o bardziej śląską technikę graficzną niż akwaforta: artysta bierze miedzianą lub cynkową płytę i pokrywa ją odpornym na działanie kwasu werniksem. Później przy pomocy stalowej igły tworzy rysunek. Gdy kwas azotowy (owa „mocna woda”) wytrawi odpowiednie miejsca, można uzyskać odbitkę. Akwaforty tworzyli między innymi Rembrant, Dürer oraz Goya.
Trudno o bardziej śląskiego twórcę niż Jan Szmatloch – urodził się w Rudzie Śląskiej, swoje zawodowe życie związał z katowicką Akademią Sztuk Pięknych. Tam studiował, również tam – zaraz po ukończeniu edukacji podjął pracę pedagogiczną. Tam także – w 1999 roku otrzymal tytuł profesora sztuk pięknych. I również stamtąd pochodzi liczne grono uczniów (choć widząc tłumy na wernisażach Jana Szmatlocha należałoby raczej powiedzieć – przyjaciół) profesora.
Śląsk w jego akwafortach zawiera niewiele postaci ludzkich, są one dodatkiem do architektonicznego wizerunku regionu, stanowią jedynie uzupełnienie monochromatycznych struktur wypełnionych oknami, bryłami budynków, kolejowymi torami. To Śląsk, który boli – obraz przeszłości nieobecnej dziś w panoramie współczesności, choć uważny obserwator na pewno potrafi odnaleźć źródła emocji krzyczących z prac Jana Szmatlocha.