Utropa

Zbigniew Markowski

W dwutomowym (wydanym w 1885 roku) „Słowniku synonimów polskich” Adama Stanisława Krasińskiego znajdziemy pochodzenie słówka „trapić”. Autor odwołując się do prasłowiańskiego „yTpaiiHTH” wyjaśnia, iż pierwotne znaczenie pochodzi od dziury w ziemi, która mogła służyć jako więzienie. Osoba trzymana w takiej jamie doznawała cierpienia, bólu i poniżenia, co w ostatecznym rozrachunku nazwano utrapieniem. Wielki Słownik Języka Polskiego dowodzi z kolei, że najpierw było – również prasłowiańskie – „torpit” oznaczające czynność dręczenia, męczenia, zadawania bólu. Trop jest więc bardzo wyraźny, zwłaszcza, że Czesi mówią przecież „trápit” (także w formie zwrotnej), którym to wyrazem nazywają dręczenie, męczenie i martwienie.

Przetłumaczenie śląskiej utropy jako zmartwienia nie zamyka sprawy, bo dokładniejsze wyjaśnienie znajdziemy właśnie w języku czeskim: to jednocześnie i zmartwienie, i udręka, i przygnębienie, które odbywa się w dość długiej skali czasowej. Utropa jest ciągła i męczy (a może nawet zżera) człowieka. Może być nawet wieczna, jak w humoresce Marii Czyż (Śląsk Cieszyński), gdzie jedna z bohaterek żali się: „Toć już skorani boski z tymi bynkartami. Wieczno utropa, na niebyłby to smarkocz snoplaty chałpy wypolił”. Widać wyraźnie, iż jedną z podstawowych przyczyn utropy są dzieci, ale dla żony częściej utrapieniem takim bywa mąż, dla męża zaś utropę stanowi żona. Utropę może jednak także przynieść i brak męża (utropa nie mieć chopa), o czym przekonali nas twórcy śląskiej komedii muzycznej „Gita Story” eksploatując ten wątek w zapowiedziach spektaklu.

Choć utropa brzmi po śląsku nieco archaicznie, żyje w literaturze pełnią życia. Ana Gorczek swój pamiętnik obywatelki Katowic, która wyemigrowała do Niemiec zatytułowała „Kej niy urok to utropa” (2012). Tłumaczenie biblijnej Księgi Jonasza autorstwa Marka Szołtyska zawiera następujący fragment: „We utropie moij wołołech na Ponboczka a On mi odpedzioł. Ze blank głymbokoście wzywołech pomoganio, a Tyś wysuchoł moj głos” (W utrapieniu moim wołałem do Pana, a On mi odpowiedział. Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy, a Ty usłyszałeś mój głos.). Na egzystencję w wiecznej utropie skazany jest policyjny bohater śląskich kryminałów Marcina Melona, co dobrze ilustruje cytat: „Trza zaroz pedzieć, że komisorz Hanusik mioł prawie richtich dobry powod do picio. Pierzińsko utropa: ôziym umrzikow we sztyry tydnie” (Ôziym trupow na Sztauwajerach). A tak o magicznej mocy jemioły pisze Bronisław Wątroba:

Do dzisioj we zocy miywo jom Europa,
Radość mo przikludzić – wygonić utropa

Słówko najczęściej usłyszymy w związku „mieć utropa”, może to być utropa z czyjegoś powodu (narzędnik: ś niym – z nim). Da się nazwać kogoś swoją utropą (swoim utrapieniem), można zauważyć kilka pokrewnych form takich jak: „utropiynie” (zmartwienie, zgryzota), utropieniec (osoba będąca przyczyną utrapienia). Lokalnie występuje jeszcze „utropek” nie tylko będący odpowiednikiem utropieńca, ale charakteryzujący się ponadto jakąś fizyczną niedoskonałością. Na Kaszubach także mają utropę, z tą różnicą, że występuje ona w rodzaju męskim – utrop i tłumaczy się ją jako zgryzotę, zmartwienie, cierpienie.