Justyna Kierzkowska
Carl Ulitzka
Po zamachu na Adolfa Hitlera latem 1944 roku gestapo zmobilizowało wszystkie siły do tropienia sprawców. Wydarzenia z Wilczego Szańca stały się również pretekstem do rozprawienia się z wewnątrzniemiecką opozycją. Wśród aresztowanych znajdował się Carl Ulitzka, proboszcz katolickiej parafii w Raciborzu oraz działacz polityczny, szczególnie zaangażowany w okresie plebiscytowym na Górnym Śląsku. Według nazistów miał szkodzić III Rzeszy, stąd miesiąc po aresztowaniu w październiku 1944 roku został wysłany do obozu w Dachau, gdzie spędził niespełna pół roku.
Historia Carla Ulitzki zaczyna się na Górnym Śląsku, w II połowie XIX wieku wciąż pozostającego w obrębie Niemiec, a konkretnie w Jaroniowie (dzisiejsze województwo opolskie), gdzie przyszedł na świat jako trzecie dziecko Otylii i Franza Ulitzka. Ojciec, urzędnik pocztowy i weteran wojen toczonych przez Prusy z Austrią i Francją w latach 60. i 70, pielęgnował tradycje niemieckie, przez co pierwszym językiem Carla był właśnie niemiecki, z kolei matka zaszczepiła w nim głęboką religijność, co wpłynęło w dużym stopniu na obranie przez niego drogi kapłańskiej. Jeszcze w okresie dzieciństwa Carla rodzina przeprowadziła się do Raciborza, gdzie ukończył szkołę powszechną i Królewskie Gimnazjum Ewangelickie, a także uzyskał świadectwo dojrzałości. Zanim obrał drogę duchownego, pragnął wzorem starszego brata rozpocząć starania o posadę wyższego urzędnika państwowego, ostatecznie rozpoczął studia teologiczne na wrocławskim uniwersytecie, które trwały od 22 kwietnia 1893 do 30 października 1896 roku (z kilkumiesięczną przerwą). Po ich ukończeniu wstąpił do Seminarium Duchownego we Wrocławiu. 21 czerwca 1897 roku został wyświęcony przez księdza kardynała Georga Koppa, biskupa wrocławskiego.
Pierwsze lata posługi kapłańskiej Ulitzka spędził w Kluczborku, skąd został przeniesiony w 1901 roku do Bernau w Brandenburgii, gdzie miał działać jako administrator tamtejszej zaledwie pięćdziesięcioletniej parafii posiadającej status „misyjnej”. Biskup wybrał właśnie jego ze względu na znajomość języka polskiego (przydatną w kontaktach z polskojęzycznymi robotnikami) i doświadczenie w pracy wśród wspólnot ewangelickich. Młody ksiądz spędził tam niemalże dziesięć lat i pozostawił po sobie wielkie dzieło w postaci kościoła, szkoły katolickiej oraz męskich i żeńskich stowarzyszeń parafialnych. Świadom postępów energicznego księdza, biskup Kopp zaproponował mu najpierw przeniesienie do parafii św. Piusa w Berlinie, a potem parafii św. Mikołaja na Starej Wsi w Raciborzu. Ulitzka przystał dopiero na drugą propozycję i w 1910 roku wyruszył na Górny Śląsk, bliżej rodzinnych stron.
Po przybyciu na miejsce i rozpoczęciu pracy we wspólnocie wstąpił do katolickiej partii Centrum. Od tej chwili jego działalności kapłańskiej i charytatywnej zaczęła towarzyszyć polityczna. W ciężkich latach I wojny światowej Ulitzka wspomagał wdowy i sieroty po parafianach powołanych do armii niemieckiej, którzy już nigdy nie wrócili do domu, a także wszystkich potrzebujących dotkniętych ekonomicznymi i psychicznymi skutkami wielkiego konfliktu. W 1918 roku żywo zaangażował się w sprawę śląską.
Lata 1918-1921 były okresem najbardziej intensywnej działalności politycznej Ulitzki. Na 9 listopada 1918 roku jako przedstawiciel Centrum zwołał konferencję w Cossel (dzisiejsze miasto Kędzierzyn – Koźle), gdzie wszystkie partie polityczne działające na Górnym Związku (poza poplecznikami Wojciecha Korfantego i partii skrajnie lewicowych) miały wypracować stanowisko wobec przyszłości regionu. Idąc za głosem większości, poparł ideę samodzielnego, niezależnego od Niemiec i Polski państwa górnośląskiego. Po pewnym czasie, utwierdziwszy się w przekonaniu, że żaden z krajów zachodnich nie zamierza wesprzeć śląskich dążeń do pełnej suwerenności, a na Śląsku ma zostać przeprowadzony plebiscyt dotyczący przynależności regionu do Niemiec lub odrodzonej Polski, jako polityczny realista zaproponował inną koncepcję: autonomię górnośląską w ramach Rzeszy. Z tego też względu w okresie kampanii plebiscytowej agitował na rzecz oddania głosu za przynależnością do Niemiec za pomocą kazań i publikacji w związanych z Katolicką Partią Ludową czasopismach (np. „Oberschlesische Volksstimme”), piastował też wysokie stanowiska w niemieckich instytucjach plebiscytowych, takich jak Komisja Śląska czy Związek Wiernych Ojczyźnie Górnoślązaków.
Kolejnymi szczeblami kariery politycznej Ulitzki było uzyskanie stanowiska lidera Katolickiej Partii Ludowej (następczyni partii Centrum) i zdobycie miejsca w Reichstagu. Jako poważany polityk pracował nad konstytucją Rzeszy i jej zapisami odwołującymi się do Śląska, jego kandydatura na członka Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku była lansowana przez czołowych niemieckich polityków (jak choćby kanclerza Gustava Bauera), a wreszcie negocjował z Korfantym warunki zakończenia II powstania śląskiego. Po wybuchu III powstania, które zaskoczyło go pod koniec podróży z Włoch, jako rzecznik Rzeszy rozpoczął działania na rzecz zawarcia pokoju przez strony walczące, jak i optował za stworzeniem strefy neutralnej militarnie.
Po gorącym okresie plebiscytowym został przewodniczącym Wydziału Krajowego Provinz Oberschlesien i (na krótko) starostą krajowym, walczył też o dofinansowanie dla regionu, dzięki czemu Śląsk w następnych latach wybił się gospodarczo. Dobra passa trwała dekadę, aż w 1933 roku do władzy doszli naziści. Zlikwidowali partię Centrum, wkrótce potem Provinz Oberschlesien, przesłuchiwali Ulitzkę w związku z prowadzoną przez niego działalnością (także w obronie polskości i języka polskiego na Śląsku), by następnie mu jej zabronić. Szczyt prześladowań przypadł na lata II wojny światowej. Najpierw decyzją urzędową z 5 lipca 1939 roku prałatowi zabroniono przebywania na terenie rejencji opawskiej i Górnego Śląska oraz de facto prowadzenia działalności kapłańskiej (jako formalny proboszcz wspólnoty na Śląsku nie mógł objąć innej), kilka lat później padł ofiarą polowania na wewnątrzkrajowych opozycjonistów po zamachu na führera i skazany na obóz Dachau. Po jego opuszczeniu w marcu następnego roku w Ingolstadt wziął w opiekę Polaków, którzy przeżyli obozy koncentracyjne.
Po wojnie wyjechał na krótko do swojej parafii w Raciborzu-Starej Wsi, skąd szybko powrócił, szykanowany przez komunistów. W ostatnich latach życia poświęcił się pomocy górnośląskim wygnańcom w Niemczech. Zmarł 12 października 1953 roku. Choć pragnął zostać pochowanym w swoich rodzinnych stronach, spoczął na cmentarzu w Berlinie, w zapomnieniu.
Za życia nazywany „niekoronowanym królem Górnego Śląska”, dziś często pomijany. Niejeden mógłby nazwać katolickiego księdza zachęcającego Górnoślązaków do pozostania w obrębie Rzeszy zamiast „powrotu do macierzy” zdrajcą, nie sposób jednak nie docenić jego starań dla poszanowania praw polskiej mniejszości, zarówno przed plebiscytem, jak i w późniejszych latach, jako jeden z najbardziej wpływowych polityków Provinz Oberschlesien. Nie sposób też odmówić mu miłości do Górnego Śląska.