Julia Pszowska
Wiele osób, jak nie większość nieco starszej widowni, na pewno zna czołówkę jednego z najbardziej znanych polskich seriali, mówiącą o deszczach niespokojnych, które potargały sad. Z pewnością też wielu widzów dobrze zna czteroosobową załogę czołgu numer 102 “Rudy” oraz jego dodatkowego, wyjątkowego, czworonożnego żołnierza. Na załogę czterech pancernych składał się bohaterski pies Szarik, dowódca czołgu Roman Wilhelmi w roli Olgierda Jarosza, ładowniczy Gustaw Jeleń, grany przez Franciszka Pieczkę, kierowca – mechanik Grigorij Saakaszwili, w którego rolę wcielił się Włodzimierz Press oraz strzelec-telegrafista Jan Kos, grany przez Janusza Gajosa, którego sylwetkę chciałabym przybliżyć dziś nieco bardziej.
To właśnie rola Janka Kosa przybyła do Janusza Gajosa jako szansa na zaistnienie na ekranie. Aktor przyszedł na świat 23 września 1939 w Dąbrowie Górniczej. Imię dostał na cześć szlachcica Janusza z „Halki” Stanisława Moniuszki. Jak wspomina rodziców: – Ojciec był ogrodnikiem, badylarzem, ale się nie wzbogacił. Mama „przy mężu”. Żyło nam się biednie. Ojciec był marzycielem i miał naturę szaławiły, bujał w obłokach, sypał pomysłami, których nigdy nie zrealizował. Na kłopoty była mama. Ciepła i racjonalna. Ojciec marzył o prestiżowym i dochodowym zawodzie dla syna. Na wieść, że chce zostać aktorem, „w zasadzie przestał z nim rozmawiać” i długo się przekonywał do jego wyboru. W wieku 11 lat przeniósł się wraz z rodzicami do Będzina, gdzie uczęszczał do szkoły podstawowej i zdał maturę w 1957 roku, w III Liceum Ogólnokształcącym. Do szkoły filmowej w Łodzi zdawał aż cztery razy. Pomiędzy kolejnymi próbami dostania się na uczelnię pracował w śląskim Teatrze Lalki i Aktora, potem został powołany do wojska. Po raz ostatni pojechał na egzaminy wprost z jednostki, w mundurze i w takim stroju zdał egzamin.
W latach 1961-1965 Gajos studiował na Wydziale Aktorskim PWSFTiT w Łodzi (słynnej „Filmówki”), uzyskując ostatecznie dyplom w roku 1971. Jego pierwszym występem przed kamerami była rola Pietrka w filmie Marii Kaniewskiej „Panienka z okienka” (1964). W tym samym roku zagrał także w obrazie Janusza Weycherta „Obok prawdy”. Niedługo potem otrzymał od Konrada Nałęckiego propozycję zagrania głównej roli w serialu „Czterej pancerni i pies”, który miał się okazać dla aktora zarówno szansą, jak i przekleństwem. Bohaterski dowódca walczącej z hitlerowskim najeźdźcą – u boku braterskiej Armii Radzieckiej – załogi czołgu „Rudy” 102, stał się prawdziwym idolem młodszej widowni. Młody Gajos był na 4 roku łódzkiej “Filmówki”, do roli specjalnie przefarbowano go na blond. Na planie uległ wypadkowi: w przerwie spał na trawie, pod pałatką, przejechała po nim ciężarówka. Wylądował w szpitalu z urazem kręgosłupa i miednicy, więc postanowiono… przyspieszyć sceny szpitalne. Zagipsowany wrócił na plan.
Spotkania z „żołnierzami” z „Rudego” organizowano na stadionach, w szkołach i domach kultury. Niewyobrażalna popularność serialu, wielokrotnie emitowanego w telewizji, powodowała zacieranie się granicy fikcji filmowej i historycznej prawdy, a Januszowi Gajosowi przynosiła coraz ściślejszą identyfikację z postacią i zawodowy niebyt. Gdy po latach aktor wspomina swoją rolę w serialu widać, że ma do niej stosunek dość ambiwalentny. Przede wszystkim dlatego, że publiczność zaczęła utożsamiać aktora z postacią Janka, a innych propozycji ról nie było. Popularność także okazała się uciążliwa: – Nie mogłem swobodnie się poruszać. Chłopcy strzelali do mnie z korkowców, ciągnęli za włosy. Nie stać mnie było na samochód, musiałem jeździć tramwajem – wspominał aktor po latach. – Do tej pory jak widzę tłum i czegoś chcą, wolę się oddalić. Po „Czterech pancernych i psie”, aktor przez 10 lat odbudowywał pozycję aktorską. Zmaganiom towarzyszył alkohol, ale twórczo wykorzystał te doświadczenia.
Gajos stał się ofiarą swojej własnej popularności, przez wiele lat walczył z wizerunkiem „pancernego”, który do niego przylgnął. W tym czasie pracował w Teatrze Jaracza w Łodzi, ale ról z tego okresu nie wymieniano w recenzjach. Poza kilkoma epizodami, w filmie też wtedy nie grywał, jak wspominał: – Bałem się, że to koniec. Zawodowa śmierć. A ja bardzo chciałem grać, bardzo chciałem być aktorem. Następnie pracował w warszawskich teatrach Kwadrat, Komedia i Syrena, głównie w rolach komediowych. Dopiero pod koniec lat 70. Gajos został zaangażowany do prowadzonego przez Gustawa Holoubka Teatru Dramatycznego i wydawało się, że jego kariera nabierze rozpędu.
W tym samym czasie pojawiło się jednak następne niebezpieczeństwo zaszufladkowania – Olga Lipińska zaangażowała Gajosa do roli Tureckiego z „Kabareciku”. Miała to być drugoplanowa rola, ale aktor stworzył postać, która zdominowała program. Wąsaty Turecki w waciaku i beretce stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci „Kabareciku”. Gajos obawiał się, że rola Tureckiego okaże się dla jego kariery kolejną pułapką, ślepym zaułkiem. Nadal brakowało propozycji ról filmowych dla niego. Dopiero na przełomie lat 70 i 80. pojawiły się ciekawe propozycje pracy. W 1977 roku Gajos zagrał bowiem w filmie „Mgła” postać ambitnego chłopa, który pnie się po kolejnych szczeblach drabiny społecznej. W 1977 roku wydawało się, że problemy się skończyły, kiedy Janusz Gajos wystąpił w filmie Sylwestra Szyszki „Milioner” i za rolę Józefa Mikuły otrzymał nagrodę na 4. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku. Następnie było „Wahadełko” (1981) Filipa Bajona, w którym Gajos stworzył jedną z najbardziej przejmujących kreacji, grając człowieka chorego na schizofrenię. Ten obraz przełamał złą passę Gajosa. Posypały się propozycje – aktor zagrał m.in. w „Człowieku z żelaza” (1981) Andrzeja Wajdy, kultowym „Przesłuchaniu” (1982) Ryszarda Bugajskiego. Kazimierz Kutz pokazał z kolei widzom Teatru Telewizji, że aktor utożsamiany z Jankiem Kosem i Tureckim potrafi stworzyć znakomitą, subtelną kreację w „Kolacji na cztery ręce”, wysoko oceniona została też jego rola cenzora w „Ucieczce z kina wolność” (1990) Wojciecha Marczewskiego i samobójcy w „Białym” (1994) Krzysztofa Kieślowskiego. Do dziś pamiętaną rolą jest również mistrzowska kreacja cynicznego, skorumpowanego sędziego Laguny w „Piłkarskim pokerze” (1988) Janusza Zaorskiego.
Ale Gajos jeszcze raz zmienił image – w latach 90. angażowany był głównie do ról policjantów, gangsterów i morderców w polskich filmach akcji. Zagrał m.in. w „Psach” (1992) Pasikowskiego, „Ekstradycji” (1996-1998), „Egzekutorze” (1999), „Fuksie” (1999) czy też „Ostatniej misji” (1999), jednocześnie grając ambitne role w Teatrze Telewizji i na deskach warszawskich teatrów – Powszechnego i Narodowego.
W ostatniej dekadzie XX wieku stworzył również pamiętne kreacje w takich obrazach jak: „Kiedy rozum śpi” (1992) „Śmierć jak kromka chleba” (1994), „Szczęśliwego Nowego Jorku” (1997), „Żółty szalik” (2000) czy też „To ja złodziej” (2000). W kolejnej dekadzie na uznanie z pewnością zasługują role w filmach: „Przedwiośnie” (2001) Filipa Bajona, „Zemsta” (2002) Andrzeja Wajdy, „PitBull” (2005) Vegi, „Jasminum” (2006) Jana Jakuba Kolskiego czy też „Mniejsze zło” (2009) Janusza Morgensterna.
Najważniejszą rolą Gajosa była jednak w ostatnich latach kreacja w nagrodzonym za reżyserię w Berlinie filmie Małgorzaty Szumowskiej „Body / Ciało”. Za rolę cynicznego prokuratora, mierzącego się z chorobą psychiczną córki i ze swoją własną (nie)wiarą w to, co nadprzyrodzone, otrzymał nagrodę na festiwalu w Gdyni i zebrał doskonałe noty u krytyków. W 2017 roku Gajos wcielił się w postać założyciela Monaru, Marka Kotańskiego w filmie „Najlepszy” w reżyserii Łukasza Palkowskiego. Film twórcy „Bogów” opowiadał historię legendarnego Jerzego Górskiego, triathlonisty i mistrza świata, któremu pobyt w ośrodku Kotańskiego umożliwił wyrwanie się z uzależnienia i rozwinięcie sportowej kariery. Rok później aktor pojawił się w dwóch znaczących produkcjach – „Kamerdynerze” Filipa Bajona (jako Bazyli Miotke) oraz w głośnym „Klerze” Wojtka Smarzowskiego. W „Klerze”, zdobywcy aż 5 nagród podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Gajos zagrał natomiast żyjącego w luksusach Arcybiskupa Mordowicza. Aktor bronił kontrowersyjnej produkcji, tłumacząc, że nie jest to jednostronna opowieść jedynie o stanie duchownym, ale „ogólnie o Polsce”. Artysta zaznaczył także, że film Smarzowskiego skłania do myślenia: – Będzie się nad czym zastanawiać – dodał w jednej z rozmów.
W 2019 roku wystąpił w filmie Jacka Bromskiego „Solid gold” w roli byłego szefa policji, Nowickiego. Pod koniec 2021 roku postanowił, że nie będzie występował już w teatrze. Mimo to, wypowiadał się o roli aktora teatralnego w piękny sposób: – Nie jestem zwolennikiem dzielenia włosa na czworo, ale wiem, że czas poświęcony pracy w tym zawodzie procentuje. Czasem na setnym przedstawieniu doznajemy olśnienia. Teatr jest magią i to ona mnie tak mocno przy nim trzyma. Scena, kulisy wywołują uczucia, których, przyznaję, nie potrafię ani opisać, ani nazwać. I mimo tylu lat na scenie wciąż towarzyszą mi te same niezwykle intensywne wrażenia, które pojawiły się czterdzieści lat temu, gdy po raz pierwszy zobaczyłem od kulis Teatr Lalek Dormana. Pusty, ciemny i cichy. Dekoracje uniesione, gdzieś tam jakieś robocze światełko, w kącie zapomniane resztki scenografii. I ta pusta widownia jak olbrzymi, dziwny, śpiący twór, ale z chwilą przebudzenia staje się czymś wspaniałym. I że to ode mnie zależy, czy się tak stanie. To właśnie trzyma mnie przy teatrze wbrew wszelkim rozsądnym zasadom.
Premierą „Ożenku” Gogola, w którym niegdyś grał, 23 kwietnia 2022 roku, na deskach Och-Teatru w Warszawie zadebiutował jako reżyser. Tego samego wieczoru otrzymał „Gustawa” – najważniejszą nagrodę Związku Artystów Scen Polskich (przyznawaną od 2009 roku, nazwaną tak ku pamięci Gustawa Holoubka) za zasługi dla środowiska teatralnego i promocję polskiej kultury.
W 2003 roku Janusz Gajos został wykładowcą Łódzkiej „Filmówki”, zaś 5 lat później otrzymał tytuł profesora sztuk teatralnych. 7 października 2016 roku został uhonorowany tytułem doktora honoris causa wspomnianej powyżej Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Aktor jest także namiętnym fotografem amatorem. W 1989 r. kupił pierwszy porządny aparat, obrabia zdjęcia w komputerze. – Fotografuję to, co mi się podoba, albo to, co jest tak brzydkie, że aż mi się podoba. Fotografuje kolegów w teatrze, ale najchętniej krajobrazy. W Portugalii, na Przylądku Świętego Wincentego, czyli na końcu Europy, sfotografował zachód słońca. Jego zdjęcia wystawiano publicznie.
Aktor ma na swoim koncie wiele nagród i wyróżnień. Jest między innymi laureatem sześciu Orłów oraz ośmiu statuetek Złotych Lwów. Ma także w swoim dorobku dwie Złote Kaczki (1990, 1991) oraz cztery Wiktory (1988, 1993, 2001, 2002). Otrzymał również Złoty Wawrzyn Grzymały (1995), nagrodę Bydgoskiego Towarzystwa Teatralnego, Telemaskę – dla najlepszego aktora Teatru Telewizji w sezonie 2000/2001, jak również Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2002) za wybitne zasługi dla kultury polskiej oraz osiągnięcia w pracy artystycznej. W 2011 roku Gajos został również uhonorowany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Mimo 83 lat, aktor jest wciąż w świetnej formie i ani myśli o zwalnianiu tempa. W tym roku będzie można zobaczyć go w filmie “Fuks 2”, kontynuacji filmu z 1999 roku.