Ryszard Riedel

Natalia Loska

Skazany na Śląsk – Ryszard Riedel

Twórcy rozmaitych dzieł są niezwykłym rodzajem ludzi. Takie osoby zasługują na miano wiecznie żywych, bo ich twórczość nie pozwoli o sobie nigdy zapomnieć. Co więcej im bardziej tragiczniejsza historia życia danej osoby, tym silniej oddziałuje i głębiej zapamiętuje się w nas jej twórczość. Osoba taka musi mieć też stale aktywnych fanów i słuchaczy – wtedy na pewno ma zapewnione życie wieczne. Na Śląsku takim kimś jest Ryszard Riedel. Jego twórczość oczywiście jest również popularna i doceniana w innych częściach kraju, lecz to właśnie tutaj pamięć o nim i jego piosenkach jest najbardziej widoczna.

Na początku było pięknie

Ryszard Riedel urodził się w roku 1956 w Chorzowie. Do Tychów trafił 11 lat później za sprawą swoich rodziców, którzy zdecydowali się na wyprowadzkę. Los chciał, że to właśnie tutaj odnalazł swoje miejsce na ziemi. Swoją edukację Rysiek zakończył na siedmiu klasach szkoły podstawowej. Nigdy nie uczęszczał na lekcję śpiewu, a wszelkich muzycznych umiejętności nauczył się sam. Po skończeniu edukacji pracował w kilku okolicznych zakładach pracy. W wieku 17 lat wstąpił do zespołu Jam, który później zmienił swą nazwę na Dżem. Na początku istnienia zespołu stanowił jego filar wielokrotnie nie dopuszczając do jego rozpadu. Występując nie tylko śpiewał, ale również grał na harmonijce ustnej. Brał także czynny udział w komponowaniu muzyki, a autorstwo większości tekstów należało do niego.

W roku 1977 w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Tychach poślubił swoją żonę, a w roku później doczekał się syna. Z tego małżeństwa, na świat w roku 1980 przyszła również córka – Małgorzata. W tym samym roku także w życiu zawodowym Ryśka zaczęło się układać. Grywający dotychczas amatorsko i nieregularnie Dżem, otrzymał szansę by zabłysnąć przed większą publicznością – wystąpił na kilku festiwalach, w tym zaliczył swój debiut na najważniejszym festiwalu w Jarocinie. Od tego czasu kariera zespołu nabrała prawdziwego rozpędu. Następna w karierze, była zagraniczna trasa koncertowa, a w roku 1985 ukazała się ich debiutancka płyta zatytułowana Cegła. Album uchodzi za najważniejszy zarówno w twórczości zespołu, jak i historii polskiego rocka. W tych latach wszystko układało się pozornie pięknie, lecz już wówczas za rogiem czaił się wróg o czym wkrótce przekonali się zarówno Riedel, jak i całe jego otoczenie.

Ostatni hipis pochodził ze Śląska

Amerykański magazyn Rolling Stone odważył się kiedyś określić Riedla mianem „ostatniego hipisa naszych czasów”. Jakkolwiek ładnie nie brzmiało by to określenie nie miało ono pozytywnego wydźwięku. Wokalista Dżemu narkotykowe eksperymenty rozpoczął pod koniec lat 70-tych. Do narkotyków, po które sięgał najczęściej należały tzw. „kompot” oraz heroina. W drugiej połowie lat 80-tych używki sprawiły, że stopniowo oddalał się od zespołu. Grupa parokrotnie musiała zastępować Ryśka innym wokalistami, a z jednym z nich wydała nawet album. Stan zdrowia Riedla z roku na roku coraz bardziej się pogarszał. Pod koniec swojego życia był tak wyniszczony przez narkotyki, że musiał nosić sztuczną szczękę. Członkowie zespołu Dżem zdecydowali się na wyłonienie w ramach konkursu nowego wokalisty. Samego Riedla usunęli z grupy zaledwie na dwa miesiące przed jego śmiercią w maj 1994 roku. Wokalista przez wiele lat próbował zwalczyć swój wyniszczający nałóg podejmując kolejne kuracje detoksykacyjne, po których jednakże zawsze wracał do brania. Rysiek mimo wszystko swoich bliskich (w szczególności dzieci) i fanów zawsze srodze ostrzegał przed narkotykami, określając je chorobą, której nie potrafił zwalczyć.

Ryszard Riedel zmarł 30 lipca 1994 roku na skutek niewydolności serca. Artysta spoczywa na cmentarzu w Tychach – Wartogłowcu. Na jego grobie jest napisany znany cytat z utworu „Naiwne pytania” głoszący, że „ W życiu piękne są tylko chwile…”. W roku 2007 po śmierci ukochanej żony wokalisty, która została pochowana w tym samym miejscu została dodana jeszcze sentencja „Tylko ty i ja…”, nawiązująca do innego utworu Dżemu. Grób niezależnie od pory roku, jest regularnie odwiedzany przez fanów wokalisty, najwięcej ludzi odwiedza go w okolicach Święta Zmarłych, bądź przy okazji rocznicy śmierci lub urodzin.

Muzyka, która nie przestaje grać

Fani zespołu oraz muzycy odtwarzający piosenki Ryśka, nigdy nie pozwolą, by jego twórczość odeszła w zapomnienie. Dzięki nim mają miejsce wydarzenie, które upamiętniają wokalistę – takie jak odbywający się w latach 1999–2008 odbywał się na Paprocanach Tyski Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla „Ku Przestrodze”, a w latach 2009 – 2014 w Chorzowie na terenie Pól Marsowych w WPKiW.

Kolejnym wydarzeniem, które być może nie było sygnowane imieniem Ryszarda Riedla, lecz mocno nawiązywało do twórczości zespołu (który swoją drogą był jego honorowym gościem i motywem przewodnim) był „Rock na Plaży”. Wydarzenie muzyczne odbywało się zazwyczaj na tyskiej, paprocańskiej Dzikiej Plaży, lecz w 2020 i 2021r., ze względu na pandemię odbyło się w obiektach zamkniętych. Podczas wydarzenia oprócz przeglądu polskich rockowych zespołów możemy posłuchać największych przebojów Dżemu w ich wykonaniu, a także być świadkami symbolicznego wydarzenia. Co roku właśnie podczas tego wydarzenia członkowie zespołu Dżem, stają na jednej scenie z zespołem Cree, którego wokalistą jest syn Riedla – Sebastian. Cree wykonuje na koncercie swoje utwory, ale to na te stare „dżemowe klasyki” w wykonaniu samego potomka Ryśka fani czekają najbardziej. Pasję do muzyki i chęci do występowania na scenie zaszczepił w Sebastianie Riedlu, nie kto inny jak jego ojciec. Syn od najmłodszych lat, sam chętnie „wciskał się na scene” przez co założenie swojego zespołu i występy stały się dla niego wymarzonym zawodem.

Kolejnym faktem, świadczącym o tym, że to właśnie piosenki Riedla, dla wielu pozostają najważniejszym, polskimi, rockowymi utworami jest odśpiewanie „Wechikułu czasu” przez Metallikę na koncercie w Polsce. Zespół przed koncertem w danym kraju zadaje pytanie o utwór znany i kochany w danym kraju. Podczas tej trasy koncertowej Metallica odśpiewujący covery tych piosenek honorowała muzyczne ikony z krajów, w których występowała.

Pomnik i mural ku pamięci

Ryszard Riedel był nie tylko muzykiem – posiadał wielobarwną, charyzmatyczną osobowość sceniczną. Nosił stare koszulki, nie raz brudne koszulki, dziurawe trampki lub kowbojki oraz kapelusz. Nie golił się, a je włosy często był półtłuste. Był swoistym połączeniem kowboja z indianinem. Na scenie ruszał według własnej wymyślonej choreografii, która została nazwana epileptyczną. We wszystkim co robił był sobą i nie przejmował się zdaniem innych. Zawsze był skromny, naturalny i prostolinijny. Nigdy nie gwiazdorzył, ani o sławę nie zabiegał. W całej swojej popularności i byciu niewątpliwie wielkim artystą, pozostał zwykłym, prostym chłopakiem ze Śląska – Ryśkiem. Zwyczajność Riedla oraz jego szczerość i ekspresja na scenie sprawiła, że pokochały go miliony.

Tychy, w których się wychował i spędził większość swojego życia, były szczególnie bliskie jemu sercu. Wśród mieszkańców miasta jest zarówno sporo fanów artysty, jak i osób, które pamiętało Ryśka jako zwyczajnego chłopaka z sąsiedztwa. Wszyscy oni nie chcieli, aby pamięć o Riedlu, (przynajmniej ta lokalna) zniknęła. Tyszanom zależało, aby zarówno młodsze pokolenia, jak i przyjezdni wiedzieli skąd pochodził ten niezwykły artysta, czego sam nigdy się nie wstydził. Dla mieszkańców ważne było również to, by oni sami widząc coś co będzie upamiętniać artystę w natłoku swoich codziennych spraw przypominali sobie jego muzykę i wszystkie ważne płynące z jego tekstów treści. Na wskutek tych chęci i działań z nimi związanych w mieście powstało kilka upamiętniających go rzeczy. Jedną z nich jest rzeźba wykonana z brązu i stojąca nieopodal przystanku na ul. Niepodległości. Rzeźba Riedla powstała w 2011 r. Pomnik został wykonany przez tyskiego rzeźbiarza – Tomasza Wenklara. Miejsce to nie został wybrane przypadkiem – to właśnie z tego przystanku Rysiek zawsze ruszał „ w świat”. Rzeźba przedstawia artystę w jego ulubionej stylizacji – rozpuszczonych chaotycznie włosach, kowbojkach, wytartych dżinsach i w kapeluszu z szerokim rondem. Piosenkarz jest ustawiony tak, jakby szedł pod wiatr, co jest celowym zabiegiem symbolizującym jaką osobą był – wymykającą się z wszelkich konwencji i idącą pod prąd mimo wszystko. Kolejnym elementem powstałym w sierpniu tego roku i oficjalnie odsłoniętym we wrześniu jest mural zamieszczony na ścianie bloku znajdującym się przy ul. Filaretów 14 w Tychach. Miejsce to zostało wybrane, ze względu na to, że to właśnie tutaj żył i tworzył artysta. Mural jest odwzorowaniem zdjęcia Macieja Kuszeli oraz opatrzony cytatem „ Zawsze warto być człowiekiem. Autorami pracy są Marta Piróg i Marek Grela. Twórcy podkreślają, że wybrali akurat to zdjęcie i cytat, bo obydwie rzeczy wydały im się nieoczywiste i skłaniające do refleksji. Artyści podkreślali, że stworzenie muralu ma celu wzbudzić te emocje w ludziach, tak aby przechodząc obok niego na chwilę się zatrzymali i zastanowili. Wielbiciele Dżemu i Ryśka Riedla często także odwiedzają w Tychach jego ulubioną piwiarnię „Pod Jesionami”.

Życie i twórczość wokalisty stała się również inspirująca dla filmowych twórców – o artyście powstały filmy dokumentalne i fabularny pt. „Skazany na bluesa” z Tomaszem Kotem w roli głównej. Ludzie z otoczenia Riedla podkreślali, że żaden z tych obrazów filmowych nie odzwierciedlił w pełni ani charyzmy i osobowości artysty, jak i zarazem dramatu, który przeżywał. „Skazany na bluesa” doczekał się również adaptacji teatralnej w wykonaniu Teatru Śląskiego, którą można było zobaczyć 10 września br. na Placu pod Żyrafą w Tychach.

W ostatnich latach na temat wokalisty Dżemu powstało też kilka biograficznych książek. Mieszkając na Śląsku, bądź będąc tu przejazdem warto przyjrzeć się tej niezwykłej postaci, która pomimo swojego tragicznego i krótkiego życia tak mocno wpisała się w lokalną kulturę. Po mimo, że od śmierci wokalisty minęło już 27 lat, popularność jego twórczości oraz wpływ na społeczeństwo jest równie mocny, co za życia.