Krzysztof Kurdziej
W samym centrum Katowic możemy natknąć się na budynek, który mimo wszystko – na pierwszy rzut oka – nie rzuca się tak bardzo w oczy. Spowodowane to być może między innymi bliskim sąsiedztwem z o wiele bardziej efektownymi budowlami, takimi jak Spodek, czy też nowo powstałe biurowce KTW. Jest to o tyle ironiczne, że budynek o którym mowa, jest wysoki na 61 metrów i długi na 187,5 metra. Sytuacja zmienia się jednak wtedy, gdy pod nim przystaniemy. Wtedy zaczyna do nas docierać, z jak ogromnym i niesamowitym obiektem mamy do czynienia.
Superjednostka, bo to o niej mowa, została zaprojektowana przez Mieczysława Króla. W 1963 roku został on wybrany spośród trzech architektów, a w 1967 ruszyły pierwsze prace. Jego projekt wyraźnie inspirowany był twórczością Le Corbusiera – francuskiego architekta, który widział w blokach ogromny potencjał i sposób na lepsze zaplanowanie przestrzeni. Nie bez powodu Le Corbusier był nazywany “ojcem maszyn do mieszkania”. Najsłynniejszy Unité d’habitation, nazywany blokiem marsylskim, stoi do dzisiaj w Marsylii we Francji i od 2016 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO jako część obiektu “Dzieła architektury Le Corbusiera jako wybitny wkład do modernizmu”. Jest przykładem ikonicznego oraz wpływowego budynku modernistycznego XX wieku i flagową inspiracją dla stylu, jakim jest brutalizm. Sam Le Corbusier nazywał swoje dzieła “jednostkami mieszkalnymi”.
Dlaczego więc polska jednostka doczekała się tej przysłowiowej “superki” w nazwie? Ponieważ projekt Mieczysława Króla był o 50 metrów dłuższy od pierwowzoru. 764 mieszkania dla blisko 3000 mieszkańców, 15 pięter przeznaczonych na mieszkania, 12 wind w 9 klatkach i wyjątkowe, podziemne piętro przeznaczone na 175 garażów parkingowych, co w tamtych czasach było rzadkością. A to nie wszystko! W planach była również świetlica na dachu i przedszkole, jednak projekt Króla został mocno okrojony od pierwotnego zamysłu.
Powodów tej redukcji było wiele, jednak główny wydaje się być oczywisty – koszty i realia tamtych czasów. Pierwotnie w planie znajdowały się duże i dwupoziomowe przeszklenia parteru na obu krótkich elewacjach w podcieniach pod słupami, ale po remoncie pozostały tam tylko szare drzwi na tle szarych ścian. Architekt wyposażył też wszystkie balkony w efektowne szyby zbrojone oddzielające lokatorów od ich sąsiadów, ale po remoncie pozostawiono tam tylko szare płyty, które blokują światło w przeciwieństwie do oryginału. Remont pozbawił bloku także charakterystycznych czerwonych mozaik, które zdobiły wejścia do klatek, oraz drewnianej, bezbarwnej stolarki okiennej, zastąpionej białą – taką, której Le Corbusier konsekwentnie unikał w swoich blokach mieszkalnych.
Przede wszystkim zniknął jednak napis „Nasze serca myśli czyny tobie socjalistyczna ojczyzno” wraz z herbem miasta, które znajdowały się na dachu budynku. Od tamtego czasu zastępowały je i zastępują neony oraz logotypy różnych firm.
Warto jednak pochylić się nad samymi mieszkaniami i warunkami. Windy zatrzymują się tylko co trzecie piętro, natomiast przejść od jednego do drugiego końca bloku tylko przez korytarze na piętrach 2, 8 i 14. Osiedle ma własne zasilanie w prąd i wodę. Nie znajdziemy w mieszkaniach kaloryferów, a ogrzewanie ścienne. Mieszkania ogrzewane są za pomocą rur zatopionych w ścianach. Dlaczego zdecydowano się na takie nietypowe rozwiązanie? Podobno kaloryfery nie dojechały na czas budowy. I choć rozwiązanie to okazało się skuteczne, wiercenie w ścianach wiąże się z nietypowym ryzykiem. Mieszkania nie należą do największych i bez problemu można usłyszeć sąsiadów – a także hałas z pobliskiego Spodka i ulic. Dziś w Superjednostce mieszka około tysiąc osób. Bez problemu można znaleźć oferty wynajmu mieszkania, reklamujące się między innymi niepowtarzalnością budynku. I w tym aspekcie mają rację, ponieważ już od ponad 50 lat jest jednym z symboli Katowic. Zdecydowanie zasługuje na przypomnienie społeczności, że nie jest jedynie sporym kawałem betonu, ale także historii.