Brecha

Zbigniew Markowski

Choć „Niemiecko – polski popularny słownik górniczy” Malawskiego i Morawskiego z 1924 roku to wydawnictwo nad wyraz kompetentne, w przypadku słówka „brecha” jedynie ociera się o istotę sprawy. Autorzy podają, że po niemiecku „brechen” oznacza czynność łamania oraz wspominają o rzeczowniku „brecher” czyli łamacz (kruszarka). Bez wątpienia śląska brecha wzięła się od „brechen”, które specjaliści wywodzą z najstarszej formy języka niemieckiego (staro – wysoko – niemieckiego: althochdeutsche). Althochdeutsche łamanie nazywał słowem „brehhan”, w języku gockim – co stanowi kolejny trop – używano „brikan”.

Z czasownika „brechen” Niemcy utworzyli sobie rzeczowniki „brechstange” oraz „brecheisen” oznaczające łom, co wreszcie wprowadza jakiś porządek. Śląska brecha jest bowiem po prostu łomem. Zauważyć należy, iż słówka używa się nie tylko na Śląsku: jest ono bardzo silnie obecne w gwarze poznańskiej – ujęto je między innymi w słowniku swarzędzkich stolarzy tłumacząc jako łom lub gruby, metalowy pręt. Kwestię brechy rozumieją także mieszkańcy Łodzi oraz okolic Grudziądza. Mamy tam nawet rozróżnienie między brechą a breszką czyli łomem dużym oraz takim o małych rozmiarach. Za sprawą robotników budowlanych brecha rozpowszechniła się także w innych częściach Polski, choć wschodnie rejony kraju mają zupełnie inne, nieco mylące słówko – czasownik „brechanie”. Brechanie (pochodzące prawdopodobnie z języka ukraińskiego lub białoruskiego) oznacza szczekanie psa, choć można je również zastosować, by opisać mówienie bredni względnie kłamstw.

Wielu Ślązaków przetłumaczenie brechy jako łomu może uznać za uproszczenie. Jedni bowiem skłonni są uznać za brechę każdy pręt, którym można cokolwiek podważyć, inni zawężają pojęcie do narzędzia służącego wyciąganiu gwoździ z drewna. Podejście takie znajdziemy w wielu sklepach internetowych i systemach sprzedaży, gdzie po wpisaniu słowa „brecha” pojawią się właśnie narzędzia do wyciągania gwoździ: z zaokrąglonym końcem zaopatrzonym w stosowny otwór na główkę gwoździa. O tym, że brecha ma znaczenie bardziej ogólne świadczyć może rozróżnienie spotykane w gwarach śląskich: jest bowiem i ajzynbrecha (czyli łom stalowy), i waszbrecha (drewniany przyrząd do mieszania prania w czasie wygotowywania). Jest jeszcze szersze znaczenie brechy: w niektórych rejonach Śląska słówko może oznaczać również jakikolwiek drąg z jakiegokolwiek materiału. Brechą czasem może być nawet deska – pod warunkiem, że deską tą chcemy coś podważyć.

Bez wątpienia brecha służyła górnikom i to na wiele sposobów. Jerzy Obara – autor artykułu „Germanizmy w gwarach śląskich” podaje dwie funkcje: kruszenie węgla oraz wyhamowywanie wózków z urobkiem na podziemnym torowisku. Ale to nie wszystko: kiedy młody górnik z edukacyjnego komiksu opublikowanego w Magazynie Polskiej Grupy Górniczej (październik 2017) ma pod kontrolą doświadczonego kolegi zbadać strop słyszy, iż będzie potrzebował „dugo i krótko brecha, młot i kilof”.

Brecha przydaje się zresztą nie tylko górnikom, budowlańcom czy stolarzom: w zasadzie każdy osobnik ze skłonnością do demolki jest wielkim miłośnikiem łomu. Świadczą o tym środowiskowe złote myśli w stylu: „bez brechy i młota to nie jest robota” albo „bez brechy nie ma uciechy”. Opinie takie niosą przekonanie, że efekt w pracy fizycznej następuje dopiero wtedy, gdy użyjemy potężnej siły wspartej solidnym narzędziem. Aby opowieść o śląskim łomie była kompletna trzeba koniecznie wspomnieć brechę muzyczną. „Brecha” to bowiem sceniczny pseudonim Grzegorza Badory – gitarzysty najbardziej śląskiego ze śląskich zespołów – Oberschlesien.