Zbigniew Markowski
Językoznawcy wyrażają zgodną opinię, iż słówko „hadra” ma germańskie korzenie, trudno jednak orzec z której strony świata przywędrowało ono na Górny Śląsk. Mamy bowiem niemieckie „hadern” oznaczające gałgany lub szmaty, ale jednocześnie szmata w języku Czechów to „hadr”. Mało tego – hadrę odnajdujemy także w staropolszczyźnie, co skrzętnie odnotowuje „Słownik Staropolski” Arcta z 1920 roku między wyrazem „hadera” (czyli sukmana) a wyrazem „hadrować” oznaczającym czynność kłócenia się; nota bene ostatnie z tych słówek jest klasycznym germanizmem.
Nieprawdą jest więc, iż hadra czy haderka to zawsze określenie obarczone jakąś szmatławą cechą, choć czasem faktycznie oznacza ona starą szmatę albo nadmiernie ubrudzone ubranie robocze. Taką funkcję słówko pełni w dowcipie odnotowanym przez Stanisława Ligonia (Bery i bojki śląskie):
Dziwej się ino, Mari, jakich se fajny sztof kupił na szakiet. – Co? To mo być fajne? Przeca to hadra, a nie żoden sztof. Ja, ja, ty ślimoku, już ty tam se poradzisz wybrać co, aże wybrać? – Dzisz, dzióbku, prawie to samo mi też padali moi kamraci, jakech się z tobą mioł żynić.
O stuprocentowo pewnych atrybutach brudu, zużycia czy niskiej wartości możemy mówić dopiero wtedy, gdy dojdziemy do formy „haderlok” lub rzadziej używanej „haderlump”. Haderlok to po prostu szmaciarz: osoba wędrująca przed laty po wsiach i miastach pozyskująca niepotrzebne, stare ubrania. Profesja haderloka wymagała donośnego głosu oraz – co oczywiste – dużego talentu negocjacyjnego. Jeszcze na długo przed bezpośrednim spotkaniem takiego profesjonalisty dało się słyszeć jego okrzyki zwiastujące korzystną wymianę „starych szmat na nowe graty” przy czym owe graty najczęściej oznaczały garnki lub patelnie wysoko cenione przez śląskie gospodynie. Dobrze prosperujący haderlok dysponował furmanką i wypłacał ekwiwalent w gotówce, biedniejszemu wystarczyć musiał własnoręcznie ciągnięty wózek oraz fanty niskiej jakości. Niekiedy znaczenie słówka „haderlok” rozszerzano na wszystkich zajmujących się obrotem surowcami wtórnymi: mógł więc nim być osobnik skupujący makulaturę, butelki albo złomiarz.
Jeżeli ktoś ubiera się niestarannie, niechlujnie lub niezgodnie z panującą modą, może zostać nazwany szmaciarzem czyli haderlokiem. W przypadku kobiety sprawa nieco się komplikuje, osoba taka bowiem również jest haderlokiem – w rodzaju męskim. Być może dzieje się tak dlatego, że mamy dość ryzykowne zbliżenie znaczeniowe do jeszcze jednej funkcji słówka „hadra” czyli pogardliwego określenia kobiety lekkich obyczajów. Dokładnie tak samo sprawę traktuje „Słownik staropolski”. Na Górnym Śląsku hadrą może być jeszcze stara panna, względnie – pani kłótliwa, sprawiająca kłopoty otoczeniu czyli ktoś o kim Franz Maurer mawiał: „bo to zła kobieta była”.