Karasol

Zbigniew Markowski

Słówko „karasol” – podobnie jak jego fizyczny odpowiednik – może przyprawić o zawrót głowy. Pozornie sprawa jest prosta: mowa o karuzeli i już. Ale rację będzie miał także ten, kto powie, że na karuzelę po śląsku mówi się „karysol”, względnie „karosel”. To zjawisko typowe dla gwar śląskich, kiedy mieszkańcy bliskich sobie geograficznie miejscowości nazywają te same obiekty zupełnie inaczej. Czasem granicę występowania jakiegoś słówka wyznacza nie obszar miasta czy wsi, ale nawet przebieg ulic. Karuzela dość podobnie funkcjonuje w gwarze poznańskiej, tam nazywa się ją karasela, karasola, karasol lub karasolt. Różnica polega na tym, że na Górnym Śląsku karuzela zawsze jest rodzaju męskiego.

Co ciekawe, nie tak dawno temu i język polski traktował karuzelę po męsku. Wydany w 1916 roku słownik Michała Arcta podaje bowiem dwa znaczenia słowa „karuzel”. Z jednej strony jest to więc „urządzenie do zabawy, składające się z koła, obracającego się na pionowej osi, z siedzeniami lub drewnianemi końmi na obwodzie”, z drugiej zaś – „dawne konne igrzyska rycerskie”. Nieco więcej światła rzucają na sprawę owych igrzysk źródła zagraniczne, w tym list angielskiego szlachcica z 1673, który pochwala nową rozrywkę turniejową zwaną wówczas z francuska „carrousel” lub z włoska „carusiello”. Zabawa polegała na publicznym popisywaniu się biegłością we władaniu orężem oraz perfekcyjnym opanowaniem jazdy konnej. Rycerski karuzel stał się bardzo popularny w XVII wieku, gdy próbowano (już mniej krwawymi metodami) reanimować tradycje dawnych wojowników. Koń jest elementem łączącym karuzelę z karuzelem, prawdopodobnie więc – kiedy w XVIII wieku zaczęto masowo używać rozrywkowych karuzeli – ktoś dostrzegł analogię i zastosował identyczną nazwę.

Zanim w XIX wieku powstały pierwsze duże, stacjonarne lunaparki, karuzela opanowała już całą Europę – często pod nazwą zbliżoną do francuskiego „carrousel”. Mamy więc niemiecki „karussell”, hiszpański „carrusel”, szwedzki „karusell”, rosyjski „karusel” oraz łotewski „karuselis”. Ponieważ i Czesi, i Słowacy używają nazwy „kolotoč” na Górny Śląsk karasol przywędrował najprawdopodobniej z Niemiec. Wszystko wskazuje jednak, że jego pierwotne źródło znajduje się w łacinie, gdzie pojęcie „carrus” oznaczało pojazd. Pojazd taki mógł być i czymś w rodzaju furmanki, i dwukołowym wózkiem (odmianą rydwanu używanego w czasie karuzela) – stąd zresztą wzięła się zarówno karoca, jak i śląska kara (taczki).

Na Śląsku wyraźnie rozróżnia się odmienne typy karuzeli. Na miano karasola zasługuje jedynie rodzaj najstarszy – z platformą, konikami lub łabędziami. Karuzela łańcuszkowa to już „keciok” – od kety czyli łańcucha. Odmiany diabelskiego młyna także otrzymały swoją własną nazwę kojarzoną z gondolami. We wspomnieniach z początków XX wieku karasol często towarzyszy innej ludycznej rozrywce – szisbudzie czyli strzelnicy. O ile jednak karasol przeznaczony był dla dzieci, o tyle szisbuda skupiała młodzież potrafiącą z pneumatycznej broni wystrzelać papierowy kwiatek dla ulubionej koleżanki. Echa tamtych czasów odnajdujemy w literaturze. Opowiadania Ludwika Kobieli („Żabi kraj” wydany w 1935 roku) zawierają następujący fragment:

„W końcu zaprowadził go pod karczmę, gdzie w podwórzu była karuzela. – Powozisz sie na karasolu? – Toć. – Tu mosz grejcary. Chłopiec jeździł raz za razem, a Jędrys nie spuszczał oka z niego i cieszył się, jak cała czereda dzieciaków, które zaległy plac naokoło karuzeli”.

Druga dekada XXI wieku to renesans karasola w górnośląskich miastach. Katowice, Gliwice, Tarnowskie Góry czy Żory prezentują mniej lub bardziej historyczne urządzenia rozrywkowe ku uciesze najmłodszej publiczności. Flagowym okrętem śląskich karuzeli jest maszyna prezentowana na Nikiszowcu z okazji świątecznych festynów, która potrafi zagrać nastrojowe szlagiery: od „Que sera” aż po musicalowy „Mały szczęścia łut”. Drugie życie otrzymało także słówko „karasol” – nazwę taką nosi zasłużony wielce Klub Twórców Górnośląskich założony przez Gintera Pierończyka i Aleksandra Lubinę. W Mikołowie zainicjowano onegdaj projekt kulinarny pod nazwą „Karasol śląskich smaków”, zaś fani muzyki na całym Górnym Śląsku mogli udać się na koncert pod nazwą „Karasol śląskich szlagierów”. Nie ma wątpliwości: a jednak się kręci.