Zbigniew Markowski
„Spaczeć” jest czasownikiem wyjątkowo podstępnym. Logicznie rzecz ujmując, moglibyśmy się spodziewać, iż ma związek z widzeniem, oglądaniem czy patrzeniem, zwłaszcza, że samo „paczenie” w gwarze śląskiej nie tylko jest obecne, ale także znaczy dokładnie to samo co po polsku. Obcięta głoska „t” nie występuje zresztą w mowie potocznej, czego wyrazem jest znane z internetu „co ja pacze”. Śląskie paczenie występuje w ciekawych zwrotach idiomatycznych. Mamy więc „pacz się stracić”, co w największym skrócie może zostać przetłumaczone jako „zejdź mi z oczu”. Czynność paczenia się stracić zalecamy osobie, która nas denerwuje, albo przeszkadza nam w jakiejś czynności. Zwrot może wystąpić także w formie skróconej i bardziej dostadnej – „strać sie”.
Innym patrzącym zwrotem właściwym gwarze śląskiej jest „pacz tam jako”. Samo wyjaśnienie, iż chodzi o zwrot pożegnalny skierowany do bliskiej lub zaprzyjaźnionej osoby to zbyt mało: sprawa jest o wiele bardziej subtelna. Z jednej bowiem strony to nacechowany troską odpowiednik polskiego „uważaj na siebie”, z drugiej – gdzieś pod spodem – tkwi przestroga: nie skompromituj siebie samego (i nas wszystkich przy okazji). Właśnie dlatego powiedzieć można, iż w taki sposób nie mówi się „do widzenia” komuś, kogo znamy słabo, kto jest w naszym życiu osobą przypadkową. Dodatkowo zwrot ten może nieść bardzo proste przesłanie typu „trzymaj się”.
Pochodzenie słowa „patrzeć” słownik Brücknera wywodzi od starosłowiańskich „patr” czyli oczu. Pamiętać musimy jednak, iż pochodzące z końca lat dwudziestych XX wieku dzieło Brücknera w wielu miejscach (za sprawą bardziej współczesnych badań etymologicznych) stało się nieaktualne. Być może jakąś wskazówką może być fakt używania tego wyrazu przez Czechów w innym znaczeniu: u nich „patří mně” oznacza, że to coś należy właśnie do mnie. Podobne połączenie brzmienia i znaczenia prezentuje język chorwacki. Kategoryczne śląskie „pacz” pełni często identyczną funkcję jak jego polski odpowiednik. Słyszymy to w ludowych przysłowiach typu: „nie patrz jak ciele w malowane wrota”, „patrz każdy siebie” czy też „czyń co chcesz, a patrz końca”. Na marginesie: sroka patrząca w kość z polskiego przysłowia w dawnej, odnotowanej przez Józefa Lopmę (połowa XIX wieku) wersji staje się wroną.
W odniesieniu do słowa „spaczeć” całą powyższą wiedzę możemy jednak wyrzucić do kosza. „Spaczeć” oznacza czynność poszukiwania jakiegoś przedmiotu. Spaczeć można sobie szczewiki (buty), biksa (puszkę) albo heft (zeszyt), ale słowa tego użyjemy jedynie wówczas, gdy przedmiot ten będzie miał dla nas szczególne znaczenie lub cechy wyróżniające go spośród innych tego rodzaju obiektów. W sytuacji normalnej bowiem będziemy najzwyczajniej w świecie kupować, szukać (lub hledać – bohemizm z południowych rejonów Śląska – na obszarach z silnymi językowymi wpływami czeskimi lepiej wyrazu „szukać” nie używajmy), nojdować (znajdywać). Spaczeć mówi się wtedy, gdy zdobycie czegoś jest trudne, wymaga staranności czy poświęcenia. Jeżeli ktoś deklaruje, iż musi sobie spaczeć lyjtkolba, to lutownica ta musi być jakaś wyjątkowa, względnie – jej zakup jest trudny. Można powiedzieć, iż „spaczenie” to „zorganizowanie sobie czegoś”. To także delikatnie zaznaczony element dumy z tego, co sobie spaczeliśmy – na przykład w zwrocie „kaj żeś sie to takie galoty spaczoł?”.