Zbigniew Markowski
Szmaterlok budzi sensację i bywa przyczyną załamania nerwowego. Nerwowo załamała się jedna z uczestniczek forumowej dyskusji, gdy dowiedziała się, iż słówkiem tym śląska gwara nazywa motyla. Fakt: to niecodzienne zderzenie, gdy obiekt romantyczny, ulotny, delikatny i niemal metafizyczny otrzymuje miano kojarzące się ze szmatławością, szmaceniem czy wręcz szmatą. Szmaterlok pochodzi oczywiście od niemieckiego schmetterlinga, schmetterling zaś – nawet bez śląskiego kontekstu – potrafi wywoływać salwy śmiechu. Tak jak w filmiku z karetką pogotowia (krankenwagen), niespodzianką (überraschung) czy długopisem (kugelschreiber). Niemcom na osłodę należy chyba powiedzieć, że duński motyl czyli „sommerfugl” brzmi tylko odrobinę lepiej.
Ślązacy schmetterlinga mocno jednak przerobili po swojemu nadając mu często w gwarze spotykaną końcówkę rodzaju męskiego liczby pojedynczej „-ok”. Człowiek niespełna rozumu to bowiem po śląsku gupielok, elegant – gryfcok, żołnierz – wojok, palacz papierosów – kurzok, gruźlik – tuberok; śmietnik nazywa się hasiokiem, kaszanka – krupniokiem. Występujące w rodzaju męskim piętro jakiegoś budynku to sztok. Całą paletę różnych „oków”odnajdziemy w świecie przyrody: jest szczypiorek czyli sznitlok (spotyka się także formę „sznitloch”), agrest nazywany bywa sztachlokiem (choć bardziej popularna wersja brzmi „wieprzki”), no i są jeszcze zwierzęta – hazok (zając) oraz pultok czyli indyk.
Motyli na Śląsku na pewno nie zabraknie. Bielinki kapustniki, których gąsienice żerują na swoich ulubionych roślinach mają do dyspozycji ogromne pola kapusty – takie jak między Dąbrówką Wielką a Michałkowicami, gdzie w sezonie widzimy tysiące zdrowych kapuścianych głów. Kapusta jest często obowiązkowym elementem licznych przydomowych ogrodów. W końcu roślina ta (obok wieprzowiny i śledzi) stanowi filar śląskiego stylu gotowania. Motyle z większą ilością barw na skrzydełkach także znajdą tu coś dla siebie. Górnośląskie ogrody bardzo często ozdabiały i ozdabiają nadal: fiołki, nasturcje, astry, forsycje czy lilaki – wszystko to bardzo odpowiada szmaterlokom. Nie sposób pominąć zielarską część ogródka (czasem nawet balkonu), gdzie rosną mięta oraz lawenda. Są jednak rejony Śląska, gdzie szmaterloki w ogóle nie występują – używa się tam hybrydowego słówka „mantylok”. Tutaj etymologiczne śledztwo prowadzi nas znów do łaciny: „mantele” to określenie ręcznika, które nie tylko przetrwało w języku hiszpańskim (mantila), ale zamieniło się tam w kobiecy szal będący częścią stroju narodowego Hiszpanki – mantyli.
Kolorowy szmaterlok w ostatnich latach szturmem zdobył serca użytkowników odzieży z regionalnymi akcentami, bo mieć motyla na koszulce to przecież jest coś. Nawet producent samochodów, który na potrzeby internetu przygotował reklamę w śląskiej wersji językowej, także użył szmaterloka. W jego wydaniu tekst zachwalający nową wersję auta głosi: „Chopy pamiyntocie som ta maszyna? Gryfno boła choćby szmaterlok i szyby miała na sztrom. Bezto szło sie niom asić przed kamratami. Wiela sie zaś niy przełonaczyło, je ino kapka srogszo i fest drabko”. Tłumacząc spot musielibyśmy wpierw spytać mężczyzn, czy pamiętają taki samochód, później zaś dodać, że auto było piękne jak motyl i posiadało elektrycznie podnoszone szyby. Wszystko to sprawiało, iż można się było pysznić nim przed kolegami. W nowej odsłonie zmieniło się niewiele: jest tylko nieco większe i bardzo szybkie.