Zbigniew Markowski
Teatr Górnośląski
Teatr Śląski znają wszyscy: jego budynek rozsiadł się w eksponowanym miejscu katowickiego rynku, sama instytucja zaś od ponad wieku dopieszczana jest zarówno, przez publiczność, jak i przez najróżniejsze władze. O Górnośląskim Teatrze wie niewielu, trudno też znaleźć specjalistów, którzy opowiedzą jak dojechać na ulicę Cyryla i Metodego w Bytomiu. Nawet kiedy już ową ulicę znajdziemy, łatwo zlekceważyć budynek wtopiony w długi rząd starych kamienic. Tak właśnie dzielnica Łagiewniki funkcjonowała od 1845 roku: w hutę „Hubertus”, później nazwaną mianem „Zygmunta” wtopione było wszystko. Także budynek Domu Kultury dziś należący do miejscowego przedsiębiorcy – Roberta Jońcy, który przejął obiekt za hutnicze długi.Przy Cyryla i Metodego zaczęła działać kwiaciarnia, sklep z ciuchami, nawet skład budowlany. Później Jońca otworzył w tym miejscu restaurację „Belford”, choć bliżej obiektowi temu do domu weselnego niż miejsca spotkań wyrafinowanej klienteli. Dawny Dom Kultury pewnie do dziś byłby domem weselnym, gdyby jego właściciel nie spotkał Mariana Makuli; nagle okazało się, że obu panom jest ze sobą po drodze. Droga życiowa Makuli (rocznik 1951) to prawdziwa odyseja: w którejś ze swoich szuflad posiada on i dyplom górniczego technika, i poświadczenie tytułu magistra historii, i tytuł mistrza mechaniki motoryzacyjnej. Był górnikiem, szefem kuchni, restauratorem, technikiem pomiarowym, mechanikiem samochodowym, magazynierem, nauczycielem, instruktorem kulturalnym.
Szersza publiczność zaczęła poznawać go w 1988 roku, gdy został kabareciarzem formacji „Cmok” (Centrala Metodycznego Obrabiania Klienteli), później zaś „Rak” oraz „Raki z nowej paki”. Przy okazji występów kabaretowych Makula odkrył to coś, z czym kojarzony jest dziś najsilniej – umiejętność adaptacji tekstów mniej lub bardziej literackich na gwarę śląską. Do metryczki tej należy jeszcze dodać działalność publicystyczną („Dziennik Zachodni”, katowickie radio), aktorską (role – między innymi – w „Angelusie” oraz obrazie „Młyn i krzyż” Lecha Majewskiego), literacką (kilkaset tekstów na potrzeby przeróżnego rodzaju prezentacji artystycznych), sceniczną wyrażającą się w kilku tysiącach występów. O Marianie Makuli napisać jednakowoż wszystkiego się nie da, bo internet aż tak pojemny nie jest.
Szyld Teatru Górnośląskiego w życiu Mariana Makuli zaczął pojawiać się na długo przed oficjalnym otwarciem pod koniec 2016 roku w bytomskim „Belfordzie”. Z tą różnicą, iż wówczas placówka miała charakter impresaryjny: mogła występować w różnych miejscach nie posiadając własnej siedziby. Teatr Górnośląski siedzibę już ma i jest instytucją prywatną, choć określenia tego lepiej przy Marianie Makuli nie używać. Woli on, gdy mówimy o teatrze obywatelskim. Taka też – otwarta dla wszystkich – jest formuła teatru. Patronatem instytucję objęło Stowarzyszenie Wykonawców Animatorów i Twórców Górnego Śląska – grupa ludzi od lat działających na kulturalnej niwie, zrzeszająca między innymi kolekcjonera sztuki – Stanisława Trefonia, Piotra Mankiewicza – właściciela radzionkowskiego Muzeum Chleba, Johana Brossa z galerii Wilson w Katowicach. Do aktywnej współpracy – zwłaszcza w kwestii finansowania – Teatr Górnośląski zaprosił wszystkie samorządy bliższej i dalszej okolicy.
Premiera była huczna i aż dwudniowa, połączona z wystawieniem sztandarowego dzieła Mariana Makuli: „Pomsty” z jego librettem (w gwarze) do muzyki Katarzyny Gaertner. Ale repertuar nie zamknie się widowiskami opartymi na fredrowskiej „Zemście”, czy „Ożenku” Gogola („Zolyty). Nie ograniczy się do wykonań operetkowych po śląsku ani występów kabaretowych. To także miejsce dla „Cholonka” Teatru Korez czy „Piątej strony świata” Teatru Śląskiego. Miejsce dla wielu przeróżnych teatralnych inicjatyw górnośląskich: publicznych, prywatnych i obywatelskich. Główna sala na piętrze byłego Domu Kultury mieści mniej więcej 250 osób, ale Makula łakomym wzrokiem patrzy na pomieszczenia poniżej. Może da się z nich zrobić galerię, może staną się miejscem spotkań autorskich. Być może – wzorem Wyspiańskiego Marian Makula teatr swój widzi ogromny. Choć powinniśmy raczej powiedzieć: tyjater widza blank srogi.